Świadectwa

Tu znajdziesz świadectwa ludzi,

którzy dzielą się działaniem świętych w ich życiu

 

Świadectwo Aleksandra Rączka:

„To ja także dodam nasze świadectwo. 
Tego dnia mieliśmy jechać na wycieczkę, rano nasza 3-letnia córeczka oznajmiła że jedzie z św. Ritą, zgodziłam się i zaczęłam pospiesznie ubierać ją i młodszą 6-miesięczną córeczkę. W porannym zabieganiu zapomniałam o maskotce i jak wychodziliśmy, wydawało mi się, że córka też. Warunki na drodze wydawały się być nie najgorsze, dzień wcześniej spadło sporo śniegu, ale rano był lekki mrozek i świeciło pięknie słońce. Jakieś 30 min od domu mąż postanowił zjechać w boczną drogę, aby ominąć ewentualne korki. Niestety nie zauważył, że jezdnia była oblodzona i nie posypana, kilkaset metrów dalej wpadliśmy w poślizg. Auto obróciło się i wpadło bokiem do dosyć głębokiego rowu. Wypadek wyglądał groźnie, wiele osób zatrzymało się, aby nam pomóc. Pogotowie zabrało dzieci do szpitala, aby sprawdzić czy nic im się nie stało. Dzięki Bogu obie były zapięte w solidnych fotelikach. Cudem wyszliśmy w z tego wypadku bez żadnych obrażeń.
Po powrocie do domu, czekałam z córkami na męża, który został na miejscu zdarzenia. Nie miałam z nim kontaktu, gdyż komórka wypadła mi w samochodzie. Niedługo później mąż wyszedł do domu, to twój telefon powiedział do mnie, a to twoja św Rita, zwrócił się do córki, strzegła nas, żeby nam się nic nie stało. Byłam w szoku, myślałam, że zapomnieliśmy rano maskotki. Pewnie córka wsadziła ją przed wyjściem do torby, która podczas wypadku wysypała się w samochodzie.
Nie chcę tu pisać o jakieś „magicznej” mocy maskotki. Po prostu odkąd ją mamy, w wieczornej modlitwie z córką zawsze pamiętamy, o wezwaniu „Święta Rito módl się za nami”. Wierzę, że tego dnia także za nami orędowała.”

Foto-Bielskie-Drogi-Dachowanie-w-Czańcu-6.02.2018

Foto-Bielskie-Drogi-Dachowanie-w-Czańcu-6.02.2018

 

Świadectwo Ada:
Zatrucie czadem

Zatrucie czadem

„Witam nie wiem od czego zacząć… był to zwykły dzień,wieczór kiedy ja poszłam się kąpać a potem po mnie moja 10 letnia córka.Ze względu na jej włosy, bo ma piękne kręte zawsze zostawiam ją na dłużej w łazience aby mogła nałożyć sobie

odżywki a potem mnie woła żebym przyszła i rozczesała jej włosy.Tym razem było inaczej nagle mnie tchnęło aby wejść TERAZ do łazienki.Poczułam jak nogi uginają mi się i ręce jakbym miała je z waty, zaczęło robić mi się słabo.Moja córka zaczęła płakać że boli ją głowa i że jest jej słabo, wiedziałam już że mamy czad w łazience. Wyciągnęłam córkę i siebie resztkami sił.Po czym mąż zadzwonił pod numer 112 i przyjechała karetka pogotowia ze strażą pożarną i okazało się że było wysokie stężenie czadu. Zauważyłam jak córka przytula się do przytulanki Św.Rity, zawsze z nią śpi i kiedy leżałyśmy w szpitalu pod tlenem(Ja miałam 21 % zatrucia w organizmie a moja córka 18%) powiedziała do mnie te słowa;wiesz mamusiu ja wiedziałam że nic nam nie będzie bo się modliłam do Pana Boga aby nas uratował.I wierze w to że za pośrednictwem Św.Rity PAN BÓG nas uratował i CHWAŁA PANU.

Świadectwo KlaraRa:

świadectwo

 

„Cześć chciałam podzielić się z wami krótkim świadectwem. Nasza 5-cio letnia córka łapiąc infekcje zaczyna mocno kaszleć. W pierwszym dniu zachorowania jest to kaszel który nie ustępuje ani na minutę kaszle cały dzień i całą noc bez przerwy. Wiemy wtedy że mamy z mężem nie przespaną noc. Biegamy wówczas na zmianę z inhalacjami, sprayem do gardła,itd. Ostatnim razem gdy mieliśmy taka sytuację a było to na początku lutego tego roku zamieszkała z nami przytulanka św.Rity. Córka złapała ją przytuliła się mocno do niej i zasnęła. Przespała ona i My całą noc nie kaszląc ani razu. Byliśmy bardzo szczęśliwi ale też zaskoczeni.”