Oščadnica
Słowacja – kraj który wydawał mi się laicki w pełni mnie zaskoczył.
Ujrzałam to w niedzielę 18.11 w parafii w Oscadnicy, która odbiega znacząco od moich dotychczasowych wyobrażeń.
Doświadczenie wiary tamtejszych ludzi, pozwoliło mi nie poddać się i nadal walczyć!
Pan Bóg wysłał tam naszą wspaniałą 5 – mnie, Asię, Basię, Kasię i Damiana. Żaden z nas nie wiedział, co na ten dzień zaplanował dla nas Pan Bóg.
Zaopatrzyliśmy się we wszystko co potrzeba na podróż, a jak się później okazało potrzeba było tak niewiele – OBECNOŚCI…
Po przyjeździe do Oscadnicy o poranku, gdy świat jeszcze spał, na powitanie wyszła nam drobna przepiękna kobieta – Jarmila, która ugościła nas w swoim domu. Poczułam się wtedy jak Jezus, który przemierzał świat i poznawał ciągle nowych ludzi. Ta kobieta zatroszczyła się o wszystko – śniadanie, wspólną, międzynarodową modlitwę przygotowała plan na nasz pobyt w tamtejszej parafii, zatroszczyła się o wszystko.
Siedziałam przy stole i zastanawiałam się – Jezu, Ty o wszystko się zatroszczyłeś… nie ogarniam Twojej wielkości i miłości z jaką do nas przyszedłeś. To był prezent od Niego za naszą wytrwałość i determinację przez ostatnie dwa tygodnie, które kosztowały nas wiele. W tak krótkim czasie przygotowaliśmy dla tamtejszej parafii 100 naszych świętych. Jak się pewnie domyślacie było to niezwykle trudne zadanie. Czas wyczerpującej pracy, pełen trudności, sprzeczek, walki duchowej, braku sił fizycznych, bezradności, wylanych łez… tylko dzięki wspólnej, codziennej modlitwie przed podjęciem pracy przetrwaliśmy ten czas!
Myślisz, że powiem jak to prosto i cudownie idzie się przez życie z Jezusem?! Niee!!! Nie będę dodawać sztucznego miodu do nie zawsze smakującej mi herbaty.
Tak – Jezus jest największym szczęściem w moim życiu, ale pójście za Nim nie oznacza życia bez problemów, trudności, łez, cierpienia, złamanego serca, choroby czy grzechu. To ciągła walka, każdego dnia, do utraty tchu, a czasem do krwi! By wierzyć, by UFAĆ, nie poddawać się! To nie cukierkowe JEZU UFAM TOBIE!
Jak ciężko mi czasami wierzyć w te słowa ufności. Im bardziej niedomagam, tym częściej to Jezus działa w moim życiu. Nie ja, tylko On – On który chce iść ze mną przez życie.
Wiara naszych przyjaciół ze Słowacji, roześmiane buzie dzieci, tak radośnie śpiewające podczas Mszy Świętej, ogrom młodzieży przygotowującej się do przyjęcia Sakramentu Bierzmowania pozwoliły nam doświadczyć tętniącego życiem serca tej parafii.
W tamtejszym Kościele nie znajdziecie złotych posadzek, świecących pulpitów, tylko prosty ołtarz, skromny wystrój i ogromne zaangażowanie parafian. To doświadczenie umocniło moją wiarę w żywe ciało Chrystusa, którego czasami nie widzę wokół siebie.
Po co Pan Bóg wybrał dla nas to miejsce?
Każdy z naszej 5 dzielił się z tamtejszą młodzieżą swoim życiem. Czy z łatwością przyszło nam mówić, jak to cudownie jest kroczyć za Jezusem? NIEEEE! Ta ufność jest najtrudniejsza.
Nie wystarczy powiedzieć Jezu ufam Tobie – za tymi słowami kryją się czyny. Każdy z nas, każdego dnia zmierza się z siłą, wielkością tej ufności.
Po dwóch tygodniach szukania jej w zakamarkach mojego serca, doświadczyłam pełni Jego miłości. Ten trud Jezus wynagrodził w sposób, którego się nie spodziewałam…
Po spotkaniu z dziećmi przygotowującymi się do Pierwszej Komunii Świętej, nasi przyjaciele zaprosili nas na uroczysty obiad do karczmy – ten stół, przy którym zebrały się rodziny z dziećmi, do którego zasiadł proboszcz parafii i my – stał się stołem z Wieczernika.
Moje usta ciągle otwierały się z zaskoczenia i niedowierzania w niepojętą Miłość Boga. On zatroszczył się o każdą naszą potrzebę – wynagrodził nam tę dwutygodniową walkę, trud i dał jeszcze więcej! Przekroczył wszelkie granice mojego umysłu i moich wyobrażeń.
On tak cudownie zaskakiwał, że po powrocie do domu wykrzyczałam mu z radością, ponowne TAAAK!
Taaakk! Nie poddamy się! Będziemy nadal walczyć, bo wiemy że warto to robić! Dla tej młodzieży, dla tych roześmianych dzieci – Taakk! Nie poddamy się! Nawet gdy będzie bolało, będzie ciężko, będzie brakowało sił, pojawią się łzy, wtargnie się zwątpienie to ja nadal mówię JEZU UFAM CI!
I choć trudności jest wiele, niepewności też, to w przepaść Twej miłości Jezu rzucam się!
Trzymaj mnie mocno, nie wypuszczaj mnie,
tylko mocno przytul mnie i do ucha mi szepcz – razem nam uda się!
P.S.
Basiu, Kasiu, Asiu, Damianie – jeszcze raz dziękuję ??